Oto i moje (nasze) krótkie wspomnienie z 12-dniowego urlopu.
Poniżej, moje ukochane linie lotnicze (węgierskie).
Trzymali nas w napięciu, nie pokazując które wyjście.
Czas oczekiwania
W samolocie, od razu lepiej człowiek się czuje,
po tylu godzinach czekania
Morze albo ocean niebieski
Droga w Alpach
Po przylocie spokojnie odpoczywaliśmy u dziadków.
Uważnie obserwowaliśmy dni z życia kotów, po wiosennych biegach
i przed posiłkiem.
A tu dziadki wygrzewają swoje kości na słoneczku.
Intensywnie obserwowaliśmy życie dziwnych stworzeń
ChFilomena - chwile jest i za chwile jej nie ma
Herbatkami umilaliśmy sobie chwile. Babcia miała niezliczoną ich ilość,
przez co my mieliśmy duży wybór. Jak w hipermarkecie.
Zdjęcie pt.: "O, coś tam jest"
Mój dzień targowy
i Grześka
Pooomodoori
I inne salsiczie i mysze
Kuchnia, miejsce do życia
I inne lenistwa
I inne obżarstwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz